Od debaty wyborczej minęło już 10 dni, jednak wcześniej nie chciała Pani wypowiadać się na jej temat. Co było powodem Pani milczenia ?
Podczas debaty zadałam burmistrzowi Kowalewskiemu pytanie dotyczące osoby, która przywłaszczyła 10 000 zł z kasy MDK i została zwolniona przez dyrektor K. Kaszubę, a z poręczenia KWW Sławomira Kowalewskiego zasiada w Obwodowej Komisji Wyborczej. Aby uniknąć odpowiedzi na to pytanie burmistrz Kowalewski oświadczył, że odwołał mnie ze stanowiska dyrektora MDK na podstawie oceny, która według niego wypadła niekorzystnie. Oceny opartej na audycie, którego nie miał prawa przeprowadzić, co potwierdza opinia prawna, którą posiadam.
Natomiast w pytaniu skierowanym do mnie burmistrz Kowalewski zarzucił mi, że będąc dyrektorką MDK rzekomo straszyłam pracowników zwolnieniami, których inicjatorem miał być burmistrz. Jest to absurdalne stwierdzenie, ponieważ burmistrz nie jest pracodawcą w MDK i tym samym nie może nikogo zwalniać, oprócz samego dyrektora.
Uznałam, że te dwie wypowiedzi godzą w moje dobra osobiste, a wypowiedziane w trakcie trwania kampanii wyborczej mogą mieć wpływ na ocenę mojej kandydatury przez wyborców. Dlatego też wystąpiłam do Sądu o wydanie orzeczenia w trybie wyborczym nakazującego sprostowanie tych wypowiedzi niezgodnych z prawdą. Sąd jednakże oddalił moją skargę, gdyż tryb wyborczy, jako tryb uproszczony i przyspieszony nie przewiduje tak dogłębnej analizy materiału dowodowego. Audyt miał miejsce i to jest fakt, a to że był nieuprawniony Sąd w tym trybie nie mógł tego stwierdzić.
Od ponad półtora roku toczy się podobna sprawa przeciwko panu Kowalewskiemu o pomówienie. Utajniłam ją, żeby właśnie zapobiec ponownym pomówieniom i dalszemu rozsiewaniu plotek, gdyż nie chodzi mi o rozgłos, a jedynie o sprawiedliwość.
Co do rzekomego straszenia pracowników, to niestety Sąd dał dzisiaj wiarę świadkom – dwóm pracownikom MDK powołanym przez burmistrza Kowalewskiego. Teresa L. i Hanna Z. stwierdziły, że straszyłam je zwolnieniami zbiorowymi, których rzekomo miał dokonać burmistrz. On sam natomiast stwierdził, że ta informacja dotarła do niego od pracowników, a on nie miał podstaw im nie wierzyć. W tym przypadku, podobnie jak w pierwszej kwestii, Sąd stwierdził fakt, że taka informacja dotarła do burmistrza, natomiast nie rozpatrzył kwestii czy była ona prawdziwa. Nie dał wiary złożonym przeze mnie dowodom – własnoręcznie napisanym oświadczeniom pracowników MDK z 2012 r., z których jasno wynika, iż jedynie Leszek M. (były członek KWW Sławomira Kowalewskiego w 2010 r., obecnie również będzie liczył głosy w Komisji) wypowiadał się na temat rzekomego straszenia. Oświadczenia te zawierają informacje, iż żaden z pracowników nie udzielał panu Leszkowi M. zgody na wyrażanie opinii w ich imieniu.
Sąd podkreślił w uzasadnieniu na sali rozpraw w dniu dzisiejszym, iż nie badał legalności audytu oraz kwestii naruszenia moich dóbr osobistych, a jeżeli dwie pracownice zeznały dzisiaj, że je straszyłam, to gramatycznie jest to liczba mnoga i nie trzeba już rozpatrywać ww oświadczeń, bo burmistrz podczas debaty użył stwierdzenia „pracownicy“. Sąd wskazał, iż mogę dochodzić swoich praw w innym trybie, ale nie wyborczym – skróconym i że mogę odwołać się do Sądu Apelacyjnego.
Wspomniała Pani o opinii prawnej na temat audytu w MDK, na podstawie którego, jak twierdzi burmistrz Kowalewski, została Pani przez niego zwolniona. Co to za opinia, kto i kiedy ją opracował?
Opinię tę, tuż po audycie napisał na moje zlecenie dnia 26 sierpnia 2011 roku pan Mariusz Trojanowski, wybitny specjalista w kwestiach praw człowieka w szczególności w odniesieniu do prawa w kulturze zarówno w kategorii prawa polskiego, europejskiego jak również międzynarodowego. Pan Mariusz Trojanowski jest autorem wielu publikacji, m.in.: „Administracyjno-prawne i organizacyjne uwarunkowania samorządowych instytucji kultury w Polsce“. Prowadzi on szkolenia dyrektorów, głównych księgowych instytucji kultury, pracowników samorządowych oraz radnych.
Czy mogła by Pani przytoczyć najważniejsze fragmenty tej opinii ?
W opinii, która zawiera 25 stron wykładni prawnej, czytamy : „(…) Dokonywanie jakichkolwiek działań kontrolnych (nadzorczych) w instytucjach kultury na podstawie przepisów Ustawy o samorządzie gminnym jest nieuprawnione. (…) Przepisy art.33 ust.1 Ustawy o samorządzie gminnym określają jedynie podstawowe obowiązki i uprawnienia burmistrza związane z wykonywaniem przez niego jako kierownika urzędu, a także organu reprezentującego gminę na zewnątrz. (…) Oznacza to tylko tyle, iż we wszelakich stosunkach z organami administracji rządowej i samorządowej jest on uprawniony do reprezentowania interesów gminy, a nie innych osób prawnych.(…) Art. 17 Ustawy o działalności kulturalnej stanowi, iż dyrektor instytucji kultury zarządza tą instytucją i reprezentuje ją na zewnątrz. (…) Tak więc dla organu władzy publicznej wszystko co nie jest jemu dozwolone jest bezwzględnie zakazane“.
W opinii stwierdzono więc, że burmistrz Mławy nie ma prawa kontrolować bezpośrednio jednostek takich jak MDK, która posiada osobowość prawną, a burmistrz względem dyrektora MDK wykonuje jedynie niektóre czynności za pracodawcę takie jak powołanie, odwołanie i ustalenie wysokości wynagrodzenia.
: „(…) Audyt wewnętrzny jest narzędziem zarządzania służącym przede wszystkim kierownikowi jednostki sektora finansów publicznych, a nie podmiotom zewnętrznym. (…) Jest zatem działalnością niezależną i obiektywną, której celem jest wspieranie kierownika jednsotki w realizacji celów i zadań przez systematyczną ocenę kontroli zarządczej oraz czynności doradcze (art. 272 ust.1 Ustawy o finansach publicznych). (…) A zatem przez burmistrza kontrola ta może być wykonywana jedynie w urzędzie miasta. (…) Dlatego też stwierdzenie ewentualnych nieprawidłowości w funkcjonowaniu systemu ocenianej jednostki (…) przez tak prowadzoną quasi kontrolę nie powoduje uruchomienia sankcji.“
A więc kontrola taka nie powinna mieć miejsca, a tym bardziej wyniki tej kontroli nie powinny mieć wpływu na jakąkolwiek ocenę mojej pracy czy odwołanie ze stanowiska. Chociaż odwołania Burmistrz mógł dokonać bez podania przyczyny. Nie znaczy to, iż na siłę musiał tej przyczyny poszukiwać, co miało miejsce. Wnioski pokontrolne były co najmniej śmieszne, a mimo to pan Kowalewski nadal podtrzymuje legalność audytu i podpiera się jego wynikami.
Jakie były wyniki audytu i jakie konsekwencje poniosła Pani z tego tytułu ?
Sprawozdanie z przeprowadzonego audytu zawiera tak absurdalne sformułowania jak np pytanie : „(…) czy Burmistrz Miasta Mławy ustnie udzielał zgody na pracę w dni wolne od pracy Dyrektor MDK?“ Audytor sprawdził, że burmistrz nie wyrażał takiej zgody, więc nakazał mi dokonać natychmiastowego zwrotu wypłaconych środków pieniężnych za 75 dni, które odebrałam w zamian za pracę w niedziele i dni ustawowo wolne. Dyrektor MDK nie ma obowiązku pytania burmistrza o zgodę na pracę w tych dniach. Obowiązkiem dyrektora MDK jest organizowanie imprez kulturalnych właśnie w dni wolne od pracy. Jeżeli burmistrz nie godził się na moją pracę w niedzielę, to dlaczego nakazywał organizować np. koncerty w parku?
Stwierdzono też, że nie motywuję instruktorów do pracy bo w MDK-u jest 7 wokalistów z czego tylko 3 bierze udział w ogólnopolskich konkursach piosenki. Zdaniem audytora 100% wokalistów powinno brać udział w konkursach. Czy to znaczy, że mam mobbingować osoby uczestniczące w sekcjach do uczestnictwa w takich konkursach? A co, jeżeli nie przejdą eliminacji? Miałabym korumpować komisję?
Nakazano mi zwrócić wypłacone środki za podróże służbowe natychmiast na konto MDK, z uwagi na to, że delegacje podpisywał Naczelnik Wydziału Oświaty, a nie sam burmistrz Kowalewski. Burmistrz odsyłał mnie zawsze z wnioskiem do Naczelnika lub Sekretarza, co było specjalną zagrywką z jego strony. Zgodnie z prawem delegacje podpisuje sam dyrektor MDK lub osoba przez niego upoważniona, bo to dyrektor dysponuje budżetem MDK, a nie burmistrz.
Zarzucono mi, że nie zrobiłam rozeznania cenowego i zleciłam w trybie pilnym (co jest zgodne z prawem) wykonanie docieplenia szczytu budynku kina za kwotę 4803,07zł, co wg audytora nosi znamiona działania niegospodarnego. Nie ja ustalałam wykonawcę, tylko zastępca burmistrza, nakazując mi telefonicznie dokonać tego zlecenia w jeden dzień i wskazując firmę budowlaną, która budowała budynek przylegający do MDK.
Audytor nie zainteresował się zapytaniami ofertowymi dotyczącymi montażu wykładziny w kinie i chociaż sprawdził, że na fakturze widnieje opis i w sprawozdaniu z audytu napisał, że : „(…) są podane kwoty i zapisano, że wybrano najtańszą ofertę“, to nie zarządał dokumentacji dotyczącej tej sprawy. Rzekomy brak ofert zakwestionował i wybranie najniższej oferty zakwalifikował jako działanie niegospodarne.
Ponadto absurdalne zarzuty były kierowane do wszystkich instruktorów MDK, do których musieli oni ustosunkować się na piśmie. Audytor dodatkowo zniszczył wszystkie dzienniki swoimi bohomazami, niektóre dzienniki sprawdzał w Niedzielę Wielkanocną (?)
W ogólnym podsumowaniu audytor stwierdził bardzo małe zaangażowanie dyrektora czyli mnie w pracę merytoryczną MDK (wbrew rozwojowi kultury w mieście i rocznie przeprowadzonych ponad 180 imprez) i wszystkich pracowników oprócz byłej dyrektor. Wszyscy pracownicy byli tym wynikiem załamani, bo na Mazowszu i w całej Polsce stawiani byliśmy jako wzór do naśladowania. Wszyscy zaczęliśmy drżeć o swoje miejsca pracy a audytor telefonicznie radził mi „układać się z burmistrzem, bo będzie bardzo źle“. Konsekwencją tej bezprawnej kontroli było odwołanie mnie ze stanowiska dyrektora MDK.
Czy osoba przeprowadzająca audyt miała do tego odpowiednie kwalifikacje ?
Audytor posiadający uprawnienia Ministerstwa Finansów nie ma prawa kontrolować dokumentacji pod względem merytorycznym, a wyłącznie pod względem finansowym. Nie jest ekspertem w dziedzinie kultury ani edukacji kultruralnej. Poza tym jest audytorem wewnętrznym Urzędu Miasta. W dodatkowej opinii prawnej, która była moją odpowiedzią na stawiane mnie i pracownikom MDK zarzuty wykazałam, iż upoważnienie wystawione przez burmistrza Kowalewskiego było bezprawne, ponieważ ustawa na którą się powoływał wygasła rok wcześniej.
Skąd wzięły się pogłoski o planowanej sprzedaży kina ?
Negatywna ocena zawarta w sprawozdaniu z audytu, która dotyczyła prawie wszystkich pracowników MDK mogła sugerować zamiar rozwiązania jednostki i sprzedaży jej majątku. „Oliwy do ognia“ dolała wizyta inwestorów z mec. Dubienieckim. Pamiętamy ten moment. Wówczas pojawiła się plotka, że kino zostanie sprzedane.
To nawet nie była plotka, to zostało potwierdzone w artykule na portalu www.naszamlawa.pl pt.„Kino pod młotek, Burmistrz nie wyklucza.“ Ten artykuł spowodował u nas ogromny strach. Niestety pan Sławomir Kowalewski zeznał wczoraj, iż nie był to autoryzowany artykuł i nie było to jego stanowisko, a dziennikarza. Z artykułu wynika natomiast, że to burmistrz Kowalewski udzielał wywiadu.
W artykule tym padło również stwierdzenie, że odbywa się szkolenie z budżetu zadaniowego w UM, a mnie tam nie ma. Prosiłam dziennikarza o sprostowanie tej informacji, ale nie doczekałam się. Natomiast doczekałam się kilkudziesięciu negatywnych komentarzy na mój temat odnośnie wypełniania swoich obowiązków. W rozmowie w cztery oczy dziennikarz przyznał się, iż to właśnie osoba udzielająca wywiadu stwierdziła oburzona, że mnie nie ma. Prawda jest taka, że nie miałam ani prawa, ani obowiązku tam być, gdyż szkolenie było przeznaczone dla pracowników samorządowych, a dyrektor MDK do takich nie należy i nie prowadzi budżetu zadaniowego. Ziarno pomówień zostało jednak zasiane.
Dlaczego więc nie odwoływała się Pani do Sądu lub Prokuratury już wtedy w latach 2011 – 2012 ?
Bałam się o utratę pracy w MDK. Burmistrz Kowalewski rok wcześniej zabronił mi podjąć dodatkowej pracy, pomimo tego że moja córka uległa bardzo poważnemu wypadkowi i musiała przejść bardzo kosztowną rehabilitację. Będąc samotnie wychowującą matką miałam bardzo ograniczone możliwości finansowe. Moja córka po wypadku przez rok chodziła o kulach. Gdybym w tamtym czasie próbowała dochodzić sprawiedliwości, z pewnością utraciłabym pracę dużo wcześniej.
Poza tym byłam zaszczuta przez pomówienia ukazujące się non stop w mediach. W lutym 2012 r. na portalu www.tvmlawa.pl i w TV Mława ukazała się plansza reklamowa: „Miejski dom kultury stracił kilka tysięcy złotych, bo nie złożył wniosku do Starostwa Powiatowego“. Oczywiście, że nie złożył wniosku do konkursu dla organizacji pozarządowych, bo nie jest taką organizacją, tylko instytucją kultury i nie miał prawa korzystać z dotacji celowych przeznaczonych dla stowarzyszeń. Kolejny raz ziarno pomówień zostało zasiane.
Następnie w marcu odbyło się prowokacyjne spotkanie w MDK z burmistrzem bez mojego udziału, na którym w imieniu wszystkich wypowiadał się jedynie pracownik Leszek M, a inicjatorami były Teresa L. i Dorota W.
Ciągłe wzywanie do burmistrza, tłumaczenie się ze zwolnienia pracowników, odpowiedzi na pozwy dotyczące ich zwolnienia, nakazywanie mi przynoszenia dokumentów do UM w celu poszukiwania na mnie tzw „haka“, pomawianie o to, że 100 dni nie było mnie w pracy, potem publiczny lincz związany z procedurą odwoławczą, protesty przeciwko odwołaniu mnie ze stanowiska – mieszkańców, uczestników sekcji artystycznych, samych artystów i rekonstruktorów… i na koniec pomówienie o kradzież mienia MDK zupełnie mnie wyczerpały.
Odetchnęłam, kiedy zostałam odwołana.
Zaczęłam walczyć o prawdę i sprawiedliwość dopiero po odwołaniu i konsekwentnie robię to do dzisiaj.
Co chce Pani osiągnąć swoją walką ?
Chcę pokazać ludziom prawdę i mechanizmy jakimi posługuje się władza. Nie liczy się w Polsce, ani w naszej Mławie człowiek, jego wiedza, fachowość czy uczciwość. Liczą się układy i kolesiostwo, a ludzie są zastraszani utratą pracy. Ludzie w mieście mówią, że Mława to miasto niewolników. Nie chcę nim być i swoją postawą chcę zmienić to miasto, by znowu było przykładem dla innych miast do naśladowania. Miasto to ludzie w nim żyjący i ich potrzeby. Nie powinni się bać o utratę swoich miejsc pracy, nie wolno manipulować informacjami, nie wolno szantażować ludzi ani ich oczerniać.
13 listopada o godzinie 8.00 rano do Sądu Okręgowego w Płocku przyjechało kilkunastu pracowników MDK, powołanych przez pana Kowalewskiego na świadków rzekomego zastraszania ich przez moją osobę w latach 2010-2012. Jak to możliwe, że w 2011 r. byli tak samo negatywnie ocenieni jak ja, bali się tak samo o utratę pracy jak ja, w 2012 roku protestowali przeciwko mojemu odwołaniu, a dziś zeznają przeciwko mnie? Co pchnęło tych kilkunastu pracowników do tego, by nagle wziąć urlop bezpłatny i jechać z Mławy do Płocka? Jaki mieli w tym cel? Dlaczego przyjechali zeznawać przeciwko swojej byłej dyrektor, która walczyła właśnie o ich miejsca pracy i ich prawa?
Dlaczego wraz z pracownikami MDK przyjechała obecna dyrektor Katarzyna Kaszuba, skoro nawet nie była wezwana na świadka? Kto sfinansował tę podróż, burmistrz czy MDK ? Czy również wzięła urlop bezpłatny czy może była to delegacja służbowa? Jaki związek ma wizyta w płockim sądzie dyrektora MDK z prywatną sprawą dotyczącą osoby pana Kowalewskiego ?
Mam zwrocić panu Kowalewskiemu 120 zł za to, iż reprezentował go prawnik. Czy pan Kowalewski za tego prawnika zapłacił z własnej kieszeni, czy z kieszeni podatników skoro jest to prawnik z kancelarii, która obsługuje UM ? Czy pan Kowalewski wziął również urlop bezpłatny na dzisiejszy dzień?
Te i inne pytania nie powinny pozostać bez odpowiedzi.
KOMENTARZE
Wydawca portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy zamieszczanych przez użytkowników. Osoby zamieszczające wypowiedzi naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.JEDNOCZEŚNIE UZYTKOWNICY ZAMIESZCZAJĄC KOMENTARZ OSWIADCZAJĄ, ŻE BIORĄ PEŁNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA TREŚCI UMIESZCZONE PRZEZ SIEBIE