Wywiad z Małgorzatą Retkowską, byłą dyrektor MDK, pomysłodawcą, organizatorem, reżyserem i scenarzystą Widowiska Teatru Żywego na Ulicy „Nalotu bombowego na Mławę” w latach 2008-2011 oraz założycielem i społecznym animatorem pierwszej i największej w Polsce Grupy Rekonstrukcji Historycznych Ludności Cywilnej „Mława”.
Redakcja: Właśnie dobiegło końca VI widowisko nalotu bombowego na Mławę p.t. „Pamiętaj, nim pozostanie po nas tylko milczenie”. Co myśli Pani na temat kontynuacji rozpoczętego przez Panią w roku 2008 widowiska w takiej symbolicznej, uproszczonej formie?
Małgorzata Retkowska: Cóż… (westchnięcie i głęboka zaduma). Myślę, że sam tytuł wyraża wszystko. Było kiedyś w Polsce miasto, które miało na imię Mława. Miasto, które pokazało jak bardzo jest waleczne. Mieszkańcy w nim mieszkający, oddawali swoje obrączki aby wesprzeć wojsko, w pocie czoła współpracowali z wojskiem budując linię obronną schronów, nazwaną potem przez Niemców Twierdzą Mława. Po prawie 70 latach spadkobiercy tych heroicznych czynów, a także spadkobiercy cierpienia i traumy wojennej swoich przodków, będący zwykłymi mieszkańcami miasta, pokazali światu jakim okrucieństwem jest wojna. W 2008 roku było ich 60, w 2009 – 100, w 2010 – 140, a w 2011 – 187, w wieku 4-87 lat.
Po dzisiejszym spektaklu miałam wrażenie, że teraz po nich Wszystkich pozostanie już tylko milczenie.
Znam doskonale od lat tych, którzy grali w spektaklu. Odtwarzali zawsze role swoich przodków, poszukiwali na strychach ubrań, pamiątek, słuchali opowiadań swoich babć i dziadków. Spisywali relacje starszych ludzi, kombatantów, szukali w albumach zdjęć, szyli stroje, biegali po sklepach z tanią odzieżą. Byli zakręceni na punkcie historii swojej małej Ojczyzny. Byli… i niektórzy z nich, są nadal wzorem dla innych rekonstruktorów, nie tylko cywilnych ale także militarnych w całej Polsce.
Dziś obserwując ich twarze miałam wrażenie, że ktoś włożył im zbyt ciasne ubranko, nakazał wykonywać ruchy, których nie chcieli, pozbawił tożsamości REKONSTRUKTORÓW i zrobił z nich marionetki. Wiele z tych osób jest po 60 rekonstrukcjach, widowiskach, tygodniach warsztatów. To ludzie, którzy grają wyrażając własne emocje. Emocje, które nie tylko pokazują ludzkie cierpienie, czy codzienność, radość, ale także oczyszczają ich samych. Nie widziałam niestety emocji ani u widza, ani u aktora. To smutne. Tak jak powiedział reżyser Mariusz Tarnożek zakończyło się święto teatru w Mławie.
Redakcja: … ale to nie było przecież święto teatru?
Małgorzata Retkowska: Nie było… jest w Ciechanowie i tam ten spektakl byłby trafiony w samo sedno. Mława miała swoje, jedyne w Polsce widowisko, które, zostało właśnie zniszczone poprzez wprowadzenie nieadekwatnego do okoliczności środka wyrazu artystycznego jakim jest symbol. Tak jak GRH LC „Mława” w roku 2011 zostało zniszczone oskarżeniem przez p.o. dyrektora MDK Edytę Suszek MDK o kradzież rekwizytów pod kamuflażem określenia „nieznani sprawcy”.
Redakcja: Słyszeliśmy o ponownym rozpadzie Pani grupy. Jaka była przyczyna?
Małgorzata Retkowska: Rok temu w maju prawie 60 osób podpisało petycję do Burmistrza żeby nie zwalniał mnie ze stanowiska. Rekonstruktorzy nazwali Burmistrza Sławomira Kowalewskiego likwidatorem mławskiej kultury i odeszli z MDK. Zresztą podobnie protestowało jeszcze kilkaset osób ze świata kultury w Mławie i z całej Polski. Po zwolnieniu próbowałam ratować tą grupę. W 5 miesięcy zagraliśmy w 16 rekonstrukcjach w Polsce. Przejechaliśmy 10 000 km. Wszystkie przejazdy sponsorowali dawni moi sponsorzy i całkiem nowi. Dopóki miałam pensję dokładałam do prowadzenia grupy płacąc za telefon, papier, drukarkę, ksero, a na początku nawet ubezpieczenie.
Niestety rażąca niewdzięczność jakiej doznałam za tyle lat owocnej pracy w MDK i dziwne okoliczności jakie mnie spotykały tj. podpalenie, kradzież, oskarżenie o kradzież, dziwne zbiegi okoliczności, nagonka medialna, rażąca arogancja ze strony prokuratury, niektórych radnych, stworzenie w mediach nieprawdziwego obrazu mojej osoby, jako najgorszego dyrektora z oceną negatywną mojej pracy w całokształcie wypowiedzianą wielokrotnie przez Burmistrza, doprowadziły do mojej choroby. Od listopada, po przebytej sepsie z kilkoma chorobami przewlekłymi, stojąc na skraju bankructwa próbowałam żyć, by przeżyć. Choroba doprowadziła mnie do inwalidztwa ale bez możliwości pobierania środków z tytułu renty. Choroba nie pozwalała mi nawet na podjęcie pracy. W maju na jednej z rekonstrukcji dzięki mojej dobrej organizacji, zwrot kosztów podróży wyniósł 74 zł, a nie 15 zł. Poprosiłam wówczas 9 osób, które były ze mną aby z dodatkowych „zarobionych” dzięki mnie 60 zł dały mi po 30 zł na zapłatę rachunku telefonicznego i toner. To był właśnie pretekst do rozpadu grupy. Po raz drugi zostałam nazwana złodziejką przez tych, dla których zrobiłam najwięcej. Pani fotograf, a także pracownica MDK była rekonstruktorka, którą zatrudniłam w 2010 roku, urządziły istny lincz nade mną na FB. Stwierdziły, że okradłam ich wynagrodzenia z 60 rekonstrukcji. Podniosły bunt i dla mnie pozostały powietrzem. Znowu przypłaciłam to szpitalem.
Redakcja: To trudne przeżycia, zwłaszcza gdy przykrości spotykają od tych, którym oddaje się wiele.
Małgorzata Retkowska: Tak, ale co nas nie zabije to nas wzmocni, a zło wraca ze zdwojoną mocą. Szkoda tylko tych naiwnych i zaślepionych, ale to już ich sprawa. Mnie już życie nauczyło aby nie rozdawać się na lewo i prawo. Już nie mam ochoty społecznie pracować dla innych. 25 lat społecznej pracy dla innych wystarczy. Jak widać pozostanie już tylko milczenie. Może to nauczka dla nas wszystkich. Wiele miast próbowało przez te 6 lat naśladować nasz wspólny społeczny sukces i nie udało się… do sierpnia tego roku, gdy wraz ze swoją GRH LC stworzyliśmy w Ludwikowicach Kłodzkich widowisko „Riese- pamięci ofiar”. Grało w nim 100 amatorów, mieszkańców. Kilku z nich przystąpiło do nas. Wtedy zrozumiałam, że uczyć ludzi wrażliwości można na całym świecie i ta siła tkwi we mnie i ludziach, którymi się otaczam, a nie w miejscu w jaki się znajduję.
Redakcja: Czy to znaczy, że nadal prowadzi Pani edukację historyczną przez teatr poza Mławą?
Małgorzata Retkowska: Oczywiście. Przecież jestem nauczycielem, menadżerem kultury i artterapeutą. To mój zawód i moja pasja, a także misja, przypominać ludziom jak wojna jest okrutna i stać na straży kultury polskiej.
Redakcja: Czy nie uważa Pani, że jako pomysłodawca widowiska i jego twórca, powinna być Pani dzisiaj wśród gości zaproszonych? Powinna Pani również otrzymać medal Zasłużony dla Miasta Mława.
Małgorzata Retkowska: Chyba Panowie żartują. Jako główny organizator, będąc dyrektorem MDK nigdy nie byłam zaproszona zaproszeniem typu VIP. Zawsze dostawałam takie pospolite, zwykłe za barierką. Mój były mąż i jego niepełnosprawny syn musieli stać w trzecim rzędzie wśród publiczności. Wielokrotnie dochodziło w domu do awantur z tego powodu, że się nie szanuję, że nie egzekwuję należnego mi honoru, że nie wiadomo kto jest ważniejszy, a ja nie mam prawa nawet wejść do namiotu VIP. Czy było to celowe działanie Burmistrza, czy Wydziału Promocji tego nie wiem. Raz jedyny zostałam wepchnięta na scenę w parku przez mojego przyjaciela w 2010 roku, zaraz za Burmistrzem i Panem Wiesławem Hagedornym, który pisał scenariusz. Potem niestety Burmistrz był zmuszony zaprosić nas na kolację wraz z innymi gośćmi. Tego samego braku szacunku do twórcy doznał Mariusz Tarnożek, który został potraktowany jak powietrze po sukcesie nalotu z udziałem Burmistrza w 2010 roku. Później nie otrzymał nawet zaproszenia na podziękowania. Swój żal wyraził na portalu www.dobroni.pl pisząc list otwarty do Burmistrza, „iż nigdy tak traktowany nie byłem”. Mimo, że oboje doznaliśmy tego samego, to swój żal przelał na mnie, choć to ja byłam jego pracodawcą. Burmistrz zaś szukał winnego wśród moich pracowników ale nie znalazł. W konsekwencji, żeby bronić swojej urzędniczki i tak zwalił winę na mnie.
Co do medalu, to od tego Burmistrza raczej bym nie przyjęła, wystarczy mi uczciwy wyrok w sprawach o pomówienie i o powrót do pracy. Zresztą jak ktoś, kto pomawia mnie publicznie o to, że w 2011r. nie było mnie 100 dni w pracy, że negatywnie ocenia moją pracę w całokształcie, dając mi za tą pracę nagrody może nagle zmienić zdanie. Przecież to absurd. Retkowską trzeba przemilczeć, wyeliminować. Może to dobra taktyka ale są też tego konsekwencje. Burmistrz nie był świadom tego, że eliminując mnie ze świata kultury, wyeliminuje także sukcesy w tej dziedzinie, bo one nie były niczyje inne, jak tylko moje jako menadżera. Mnie nigdy nie zależało na sławie ale na dobrej pracy mojej i mojego zespołu. Medal to tylko kawałek metalu.
Redakcja: Czyli za dobrą pracę, za pomysły na skalę Polski została Pani zwolniona. Czy ma Pani jeszcze jakiś sentyment do Mławy.
Małgorzata Retkowska: Oczywiście, że tak, ale do zwykłych mieszkańców, do moich sponsorów, którzy nie zostawili mnie, a odeszli od współfinansowania MDK czy UM. Spotykam się z ogromną życzliwością mieszkańców. Dziękują mi za wszystkie emocje, jakich doznali, za widowisko, za dzień dziecka. Wczoraj Pan podziękował mi za koncert SBB. Pamiętam, jak jedna z urzędniczek napisała w 2010 roku anonim do Burmistrza „co ta Retkowska wyrabia, kto słucha jakiegoś chłamu typu SBB, a płyta Józefa Skrzeka ile kosztowała? Ona robi co chce. Opamiętaj się burmistrzu, za co ta nagroda”. Więcej nagrody nie dostałam, bo zawsze słyszałam, od Burmistrza, że piszą na mnie anonimy. Płyta kosztowała 4500zł i na okładce są wszyscy sponsorzy, którzy za nią zapłacili. Do dzisiaj się sprzedaje i przynosi dochód dla MDK, tak jak kiedyś GRH LC „M”. Burmistrz jednak wolał słuchać zazdrosnych i zawistnych urzędniczek.
Redakcja: Ile w takim razie kosztowało widowisko nalotu bombowego?
Małgorzata Retkowska: Ze strony MDK 10 000zł wraz z warsztatami aktorskimi, które pochłaniały ok. 70% środków, drugie tyle to wkład rzeczowy sponsorów, praca społeczna wolontariuszy. Dodatkowo pirotechnika ok.2000zł – 5000zł za którą do 2010 roku płaciła Fundacja Polonia Militaris. „Mazowiecki Retro Świat Miasta Pogranicza – nalot bombowy na Mławę” wyniósł mnie18 000 zł z warsztatami i pirotechniką, z czego 10 000 zł otrzymałam od sponsorów, a przez znawców jego wartość została oszacowana na 200 000zł.
Redakcja: Czy Pani żałuje, że odebrano Pani możliwość dalszej pracy w MDK?
Małgorzata Retkowska: Żałowałam długo, ubolewałam i umartwiałam się z tego powodu. Teraz już nie. Znalazłam swoją przystań dosłownie i w przenośni. Wybaczyłam, ale pamiętam, że nie mogę pozwolić na to aby ktoś przywłaszczał moją pracę, żeby podpisywał się pod moim dziełem. Zrozumiałam, że nie mogę stać w kącie, a ktoś będzie mnie opluwał, tylko dlatego, że się mnie boi, lub nie zna ale nie lubi, bo może jestem bardziej kreatywna, bardziej zaradna organizacyjnie? Dlatego też odważyłam się walczyć do końca o swoją godność i złożyłam kolejne doniesienia do prokuratury, z prośbą o weryfikację organy nadrzędne, bo te sprzed roku jakoś dziwnie ginęły, były umorzone itp.
Dyrektor MDK odpowiada za swoją pracę nawet 5 lat po zwolnieniu, więc jeśli zwalniam dyscyplinarnie pracowników którzy dopuścili się utraty finansowej firmy na 10 000zł i zawłaszczenia praw autorskich artystów polskich i zagranicznych czerpiąc z tego korzyści, to mam prawo domagać się wyjaśnienia tych spraw i ukarania tych osób. To jest mój obowiązek przestrzegać prawo. Jako dyrektor nie mogłam podać do mediów powodów zwolnienia pracowników, w celu przysługującej im ochrony. Niestety medialnie i przez przedstawicieli samorządu zostałam zlinczowana publicznie, zwolniona z pracy jako samotnie wychowująca matka w dniu, gdy moja córka rozpoczynała maturę. Nie chciano mnie nawet przyjąć do pracy w szkole, w obawie przed Burmistrzem. Przeżyłam koszmar, moje dziecko i cała rodzina też. Można kogoś odwołać, ale nie można z niego zrobić przestępcy, jak to było w moim przypadku.
Teraz, po roku pełnej abnegacji tych spraw, sprawy te bada Prokuratura w Płocku. Jest jeszcze sprawa dotycząca celowego sfałszowania dokumentów w celu ukarania mnie dyscyplinarnie przeciwko kilku pracownikom MDK i byłym rekonstruktorom.
Od 3 miesięcy czekam na wyznaczenie terminów rozpraw sądowych o pomówienie mnie w mediach przez p.o. dyrektora MDK E. Suszek, Burmistrza Sławomira Kowalewskiego, Radnego Janusza Uniewicza i jedno z mediów.
Redakcja: Zaraz po Pani zwolnieniu osoby, które zostały zwolnione przez Panią dyscyplinarnie zostały przywrócone do pracy. Słyszeliśmy, że jedna z nich ponownie została zwolniona dyscyplinarnie. Czy to prawda?
Małgorzata Retkowska: Powiem nawet więcej. Została zwolniona za ten sam czyn. Jak mówiła moja Babcia „Pan Bóg nie rychliwy, ale sprawiedliwy”. Rok czasu MDK był narażony na malwersacje finansowe, bo zwolniono dyrektora stojącego na straży prawa, a przywrócono osobę nieuczciwą na stanowisko.
Redakcja: Otrzymujemy wiele sygnałów, że za czasów Pani pracy miasto piękniało, kultura kwitła, ludzie chętniej przychodzili na wydarzenia kulturalne.
Małgorzata Retkowska: Miło mi to słyszeć od Panów i miło wprost od mieszkańców. Myślę, że nic straconego. Założyłam Agencję Artystyczną „Retro-Pasje” i jestem do usług, ale tym razem napisanie scenariusza i reżyseria widowiska nie będzie już moją dodatkową działalnością społeczną tylko moją pracą.
Dziękuję Wszystkim tym, którzy cenią moją pracę, tym którzy głosowali na mnie na Kobietę Sukcesu Mazowsza i żałuję, że nie mogę realizować Stolicy Kulturalnej Mazowsza, bo z pewnością byłoby bardziej estetycznie.
Dziękuję Panom za rozmowę i zawsze wierny przekaz od początku mojej pracy w kulturze.
KOMENTARZE
Wydawca portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy zamieszczanych przez użytkowników. Osoby zamieszczające wypowiedzi naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.JEDNOCZEŚNIE UZYTKOWNICY ZAMIESZCZAJĄC KOMENTARZ OSWIADCZAJĄ, ŻE BIORĄ PEŁNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA TREŚCI UMIESZCZONE PRZEZ SIEBIE