13 lipca 2025 – ten koncert przejdzie do historii Dni Mławy! Gdy ostatni dzień święta miasta dobiegał końca, a publiczność powoli oswajała się z myślą o ciszy po koncertowym szaleństwie, dyrektor MDK Mława zagrała najmocniejszą kartę – i to był majstersztyk programowy. Na scenę wkroczył zespół, który nie bierze jeńców – BUBLICZKI.
Od pierwszych dźwięków było jasne: to nie będzie zwykły koncert. To będzie trzęsienie ziemi, bałkański huragan z kaszubskim sercem i klezmerską duszą.
Scena zapłonęła, a publiczność – oszalała z zachwytu.
Każdy takt, każdy riff akordeonu, każdy pulsujący rytm perkusji rozsadzał salę kina od środka. Widzowie nie wytrzymali – rzucili się w taniec, klaszcząc, podrygując, wykrzykując z radości. Energia, jaką wytworzyli muzycy, przebiła wszystko, co wydarzyło się wcześniej podczas Dni Mławy.
Kim są ci, którzy porwali serca Mławy?
BUBLICZKI to siedmioosobowa grupa, która powstała w 2007 roku w Brusach na Kaszubach, z inicjatywy charyzmatycznego akordeonisty i wokalisty Mateusza Czarnowskiego – wcześniej związanego z Kaszubskim Zespołem Folklorystycznym „Krebane”. Zespół początkowo występował jako Bubliczki Cashubian Klezmer Band, później przekształcając się w Bubliczki Cashubian Brass Banda, by ostatecznie zostać po prostu BUBLICZKAMI – nazwą, która dziś elektryzuje każdą folkową scenę w Polsce.
Ich muzyka to eksplodująca mieszanka rytmów bałkańskich, klezmerskich, cygańskich oraz kaszubskich, podana z taką energią, że nawet ściany drżą w takt bębnów. Nie ma tu fałszywych nut, nie ma nudy – jest tylko czysta, nieokiełznana pasja grania.
Zespół ma na koncie trzy znakomite albumy:
🎵 „Opaa!” (2010) – debiutancki, z przytupem otwierający im drzwi do folkowej sceny.
🎵 „Trubalkan” (2013) – uznany za jeden z najlepszych folkowych albumów roku, zdobywca III miejsca w konkursie Folkowy Fonogram Roku Programu 2 Polskiego Radia.
🎵 „Turbofolk” (2016) – najbardziej dojrzała, ale nadal dzika i nieposkromiona płyta.
Regularnie koncertują na największych festiwalach folkowych w Polsce – ale to, co zrobili w Mławie, to była klasa światowa.
To nie był koncert.
To był żywioł, który rozpalił serca i zostawił po sobie tylko jedno uczucie – niedosyt.
Brawa na stojąco trwały długo po ostatnim bisie. Ludzie nie chcieli wychodzić. Ta noc tętniła muzyką jeszcze długo po zakończeniu występu – w sercach, w głowach, w roztańczonych stopach.
Kto nie był – niech żałuje.
Bo nie oglądał koncertu.
Oglądał czysty ogień, radość i wolność zamkniętą w dźwiękach.
T.B






















KOMENTARZE
Wydawca portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy zamieszczanych przez użytkowników. Osoby zamieszczające wypowiedzi naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.JEDNOCZEŚNIE UZYTKOWNICY ZAMIESZCZAJĄC KOMENTARZ OSWIADCZAJĄ, ŻE BIORĄ PEŁNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA TREŚCI UMIESZCZONE PRZEZ SIEBIE
PODOBNE




